Złoty nadal się umacnia

Początek poświątecznego tygodnia na rynku walutowym przyniósł odwrócenie krótkoterminowej tendencji osłabienia apetytu na ryzyko i osłabienie złotego. Z czwartkowego osłabienia EURPLN nie został nawet ślad, a EURPLN ustanowił nowe minima lokalne przy świątecznym handlu (4,2360). Notowania surowców w większości zahamowały przedświąteczne, silne spadki. Początek handlu po świątecznej przerwie w Europie zapowiada się bardzo neutralnie. Na warszawskiej giełdzie spodziewamy się utrzymywania pozytywnych nastrojów. Dziś rano euro kosztuje 4,2475, frank szwajcarski wyceniany jest na 3,7990, a funt brytyjski kosztuje 5,4020. Ostatnie dane z USA pokazują, że zahamowanie ekspansji konsumpcji w Stanach Zjednoczonych może doprowadzić do poważnych problemów tej gospodarki, a co za tym idzie gospodarki światowej. Nad rynkami nadal ciąży widmo recesji w USA, które wcześniej, wraz ze spadkiem cen ropy naftowej poniżej 40 dol. za baryłkę, jeszcze poważniejszych kłopotów sektora łupkowego i całego przemysłu, z całą mocą ujawniło się na przełomie roku. Potencjał możliwości wzrostu największej gospodarki świata w krótkim terminie jest bliski wyczerpania, co nie wróży najlepiej, jeśli chodzi o koniunkturę na rynkach finansowych w horyzoncie powyżej 6 miesięcy. Pomimo tych zagrożeń nadal nie przewidujemy osłabienia złotówki, a raczej oczekujemy dalszego zejścia kursu EURPLN w kierunku 4,20. Pozostała część tygodnia na rynkach upłynie w oczekiwaniu na serię istotnych odczytów z poszczególnych gospodarek. Szczególna uwaga skierowana będzie na Amerykę, tamtejszy przemysł i rynek pracy. Od kilkunastu tygodni na kursie euro do dolara obserwujemy bardzo wysoką zmienność. W przeszłości tego typu rozchwianie rynku objawiało się przy zmianie wieloletnich trendów. Jednak póki co trudno uwierzyć w mocne euro w dłuższej perspektywie. Sięgając wstecz o tak dużej zmienności „Edka” (tak w walutowym żargonie czasem nazywa się kurs EURUSD), trzeba szukać dopiero na przełomie lat 2008/09. A więc w momencie apogeum pierwszej fazy kryzysu finansowego, gdy kurs EURUSD odbił się z poziomu 1,23, w październiku roku 2009, docierając do 1,50. Wśród dat z bardzo wysoką zmiennością znajdziemy także jesień 2000 roku, gdy kurs „Edka” (wtedy euro istniało tylko w systemie międzybankowym) ubijał historyczne minimum (0,82550 euro za dolara). Czy to zapowiedź zmiany długoterminowego trendu? Jak mawiają, pożyjemy zobaczymy.

Udostępnij post