Złotówka przestała się osłabiać, EUR kosztuje 4,27

Obawy związane z polityką (głosowanie nad rezolucją w Parlamencie Europejskim w sprawie TK), które ważyły na notowaniach polskiego złotego w zeszłym tygodniu, dzisiaj wyraźnie zmalały. Wpływ na to miała obserwowana poprawa nastrojów na rynkach akcji, wzrosty cen ropy, a także brytyjskiego funta, oraz osłabienie amerykańskiego dolara (kurs EURUSD ponownie znalazł się przy tegorocznych szczytach). Dane na temat inflacji CPI jakie podał w poniedziałek Główny Urząd Statystyczny przeszły bez większego echa, gdyż były zgodne z wcześniejszymi szacunkami. Rynek nie przejął się też wypowiedziami członków RPP – Eryka Łona i Jerzego Żyżyńskiego, którzy dali do zrozumienia, że byliby skłonni poprzeć wniosek o cięcie stóp procentowych. Tak więc mamy do czynienia z nieznacznym umocnieniem złotówki na parze EURPLN do poziomu 4,2720. Dziś rano dolar kosztuje 3,7420, a za franka trzeba płacić 3,9325. Co dalej? We wtorek poznamy dane nt. inflacji bazowej, a w środę bilans C/A za luty. Istotne może być też głosowanie w Parlamencie Europejskim nad rezolucją wobec Polski, o ile do tego w ogóle dojdzie (planowo w środę 13 kwietnia). Patrząc na wykresy widać, że zejście kursu EURPLN poniżej poziomu 4,28 powinno dać pretekst do ruchu w stronę wsparć 4,2500-4,2650. Jak donoszą media, nieprawidłowe wykorzystanie opcji walutowych znów mogło doprowadzić polskie przedsiębiorstwa do strat na rynku walutowym. W szczycie rynkowej paniki na polskim rynku, po zaskakującej decyzji agencji Standard & Poor’s o obniżce ratingu Polski, euro kosztowało ponad 4,50 PLN, a kurs dolara osiągnął 12-letnie maksimum powyżej 4,15 PLN. Był to szok dla większości uczestników rynku, ponieważ większość prognoz zakładała umocnienie złotego w 2016 roku. Na lodzie pozostała grupa dużych importerów, którzy zabudżetowali kurs dolara na poziomie 3,90 PLN. W drugiej połowie stycznia taki kurs był nieosiągalny. I jak to zwykle bywa w tego typu przypadkach dominowały obawy, że dolar może stać się jeszcze droższy. Wejście w ryzykowne transakcje opcyjne w obawie przez ciągłym wzrostem kursu dolara połączone z faktycznym spadkiem kursu o 40 groszy poniżej 3,75 mogło doprowadzić do jeszcze większych strat rodzimych importerów. Zamykanie tych, jak się potem okazało, niekorzystnych transakcji mogło stać za silnym umocnieniem złotówki w ciągu ostatnich tygodni. Jak wiadomo rynek walutowy cechuje się ogromną zmiennością i każda bardziej skomplikowana transakcja musi być bardzo przemyślana.

Udostępnij post