Od kliku tygodni rynki finansowe żyją przeświadczeniem, że Rezerwa Federalna dołączy do grona banków centralnych, które zrobiły zwrot w stronę ekspansywnej polityki pieniężnej. Na fali tych oczekiwań dolar od końca maja dość dynamicznie tracił na wartości, a o słuszności tego kierunku inwestorów przekonywały napływające dane z amerykańskiej gospodarki, które w znacznej większości rozczarowywały. Utrzymująca się w ten sposób sytuacja spowodowała, że oczekiwania rynku stawały się coraz to mniej optymistyczne powodując, że słabe dane przestały robić większe wrażenie na inwestorach, dając tym samym pole do ewentualnego pozytywnego zaskoczenia. Tą sytuację dobrze obrazuje indeks zaskoczeń publikowany przez bank Citi. Na poniższym wykresie widzimy, że indeks ten kształtuje prawdopodobnie lokalne minimum i od pewnego czasu rośnie wskazując, że pojawiające się dane odbierane są przez rynek jako pozytywne zaskoczenie. W ten schemat wpisały się także wczorajsze ważne dane na temat sprzedaży detalicznej w USA za czerwiec, która wzrosła o 0,4% m/m przebijając znacznie oczekiwania, które wskazywały na wzrost jedynie o 0,1% m/m.
Przez taki obrót spraw FED zaczyna powoli tracić argumenty do bardziej zdecydowanej reakcji jaką byłoby „dynamiczne” wkroczenie w cykl obniżek stóp procentowych. Oczekiwania rynku nie zmieniły się jednak, co do lipcowego (31 lipca) posiedzenia FOMC, gdzie według obecnej wyceny kontraktów na stopę procentową wynika, że inwestorzy przekonani są o obniżce przynajmniej o 25 pb. tj. do przedziału 2,0-2,25% (obecnie 2,25-2,5%). Wydaje się zatem, że nawet seria lepszych danych nie sprawi, że FED wstrzyma się od jakiegokolwiek działania, gdyż rynek niejako „wymusza” je na banku. Pozostawienie stóp bez zmian byłoby bardzo dużym zaskoczeniem i naruszyłoby wiarygodność banku centralnego, a to byłoby bardzo dużym uszczerbkiem na efektywności w jego komunikacji z rynkiem w przyszłości. Może jednak okazać się, że wraz z obniżką usłyszymy komunikat, w którym FED zaznaczy, że z kolejnymi cięciami wstrzyma się do momentu aż możliwa będzie ocena reakcji na pierwszą obniżkę. To paradoksalnie może umocnić dolara, gdyż obecnie rynek wyraźnie dyskontuje scenariusz, w którym FED w bardzo zdecydowany sposób wkracza w cykl obniżek, które następują „jedna na drugiej”.
Aktualnie dolar ponownie atakuje poziom 3,80 zł i jako, że już do końca tygodnia w kalendarzu brak jest ważniejszych danych z USA to z pewnością większą rolę odgrywać mogą widomości polityczne odnoszące się przede wszystkim do relacji handlowych z Chinami. Na wykresie pary USDPLN widać, jak opór w postaci równości korekt wypadający na 3,7840 został dynamicznie przebity, po czym stał się on wsparciem dla ceny i właśnie tam ponownie pojawili się kupujący na początku tygodnia. Obecnie możliwy jest dalszy wzrost kursu, a potencjalnym celem mogą być nawet okolice 3,85 zł.
Wykres dzienny pary USDPLN.