Pierwszy kwartał 2019 roku za nami. Dla większości klas aktywów był to jeden z najlepszych początków roku od wielu lat. Także na rynku walutowym można było wyłonić kilku faworytów, do który z pewnością zaliczyć można było brytyjskiego funta oraz amerykańskiego dolara. Siła pierwszej z walut wynikała przede wszystkim z nadziei inwestorów na miękki brexit, czyli wyjście Wielkiej Brytanii z UE na wynegocjowanych przez Teresę May warunkach. Ostateczny termin na akceptację takiej ugody przesunięty został na 12 kwietnia. Do tego czasu brytyjski parlament musi zdecydować się na jakieś rozwiązanie – w innym wypadku Zjednoczone Królestwo opuści Unię w nieuregulowany sposób, co byłoby z pewnością bodźcem do silnej wyprzedaży funta, który mógłby wtedy oddać to co zyskał na przestrzeni ostatnich tygodni. Niepewność wydaje się, że trwać będzie jednak do ostatnich chwil, gdyż kolejne próby uzyskania konsensusu w brytyjskim parlamencie kończą się jak na razie fiaskiem. Dziś po raz kolejny brytyjscy politycy głosować będą nad kolejnymi pomysłami (np. nad pozostaniem Wielkiej Brytanii w unii celnej, co pozwoliłoby na utrzymanie otwartej granicy z Irlandią). I chociaż od kilku tygodniu notowania funta utrzymują się w okolicy 5 zł to sytuacja ta pod wpływem nawet jednej informacji diametralnie się zmienić.
Siła dolara wynikała natomiast przede wszystkim ze słabości euro, które doświadczone było przez fatalne dane z europejskiego sektora przemysłowego jak i zmianę retoryki Europejskiego Banku Centralnego ponownie na gołębią (np. zapowiedź kolejnego programu tanich pożyczek znanego jako TLTRO). Oczywiście Rezerwa Federalna również mocno złagodziła swoje stanowisko m.in. sugerując po ostatnim posiedzeniu, że w 2019 roku nie zobaczymy już kolejnej podwyżki stóp. Jest to spory kontrast porównując to ze spekulacjami z końca 2019 roku, kiedy to inwestorzy oczekiwali dwóch lub nawet trzech podwyżek. Wydaje się jednak, że rozczarowanie ze strony EBC jest jednak znacznie większe stąd para EURUSD odnotowała w marcu poziomy najniższe od czerwca 2017 roku. Trzeba tutaj dodać, że silniejszy dolar nie był dobrą informacją dla polskiego złotego, który w pierwszym kwartale osłabiał się do większości głównych walut. Nadal słabość PLNa równoważy się ze słabością euro, dlatego pomimo chwilowego skoku pary EURPLN do 4,34 zł, obserwowanego w lutym, teraz kurs znowu stabilizuje się w okolicy 4,30 zł.
Notowania EURPLN wracają do środka konsolidacji trwającej już prawie rok.