W „tłusty czwartek” polska giełda wyróżniła się na tle giełd w Japonii, Stanach Zjednoczonych, czy Niemczech. Podczas gdy tamte traciły, polski WIG 20 zyskiwał na wartości i osiągnął wzrost na poziomie 2,85%. Dolar amerykański nadal spadał, a euro rosło kosztem tego pierwszego. Para EURUSD osiągnęła kolejne szczyty docierając do ceny 1,1238. Wspólnej walucie nie pomogło nawet wyjątkowo gołębie wystąpienie Mario Draghiego, który po raz kolejny zapowiedział gotowość EBC do dalszego luzowania. Euro i dolar względem polskiego złotego zakończyły wczorajszy dzień następujących poziomach: EURPLN 4,4202, USDPLN 3,9471. Spośród publikowanych danych makroekonomicznych poznaliśmy min. dane ze Stanów Zjednoczonych. Tygodniowa liczba złożonych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych wypadły lepiej niż poprzednio, ale były zgodne z oczekiwaniami (285 tys.). Finalne odczyty zamówień na dobra trwałego użytku były słabe, ale minimalnie lepsze niż wskazywały dane wstępne. Z kolei zamówienia w przemyśle spadły w grudniu o 2,9%, podczas gdy prognozowano -2,6%. Na chwilę obecną słabe dane raczej wskazują na odłożenie podwyżki stóp procentowych w marcu przez Fed – jednak z doświadczenia wiemy, że niespodzianki się zdarzają. Wydarzeniem dnia było posiedzenie banku Anglii, któremu towarzyszył raport o inflacji, „minutes” oraz konferencja Marka Carneya. Prognozy inflacji zostały zrewidowane w górę. Cała rada banku Anglii jest zgodna, że stopy procentowe w przyszłości powinny być podwyższone. Po tych informacjach para GBPPLN uległa gwałtownemu spadkowi i ostatecznie zamknęła dzień na kursie 5,7519. CHFPLN ulegał wczoraj niemal 4 groszowym wahaniom i ostatecznie odnotował niewielki wzrost kończąc na 3,9680. Dziś na szczególną uwagę zasługują dane z amerykańskiego i kanadyjskiego rynku pracy. Ponadto z tych krajów poznamy odczyty bilansu zagranicznego za grudzień. Dodatkowo w Kanadzie zostanie opublikowany odczyt indeksu Ivey PMI, który jest wskaźnikiem aktywności gospodarczej Kanady.