W poniedziałek rano EUR kosztuje 4,3735 złotego, a frank szwajcarski „zadomowił” się w okolicach 4,0360 PLN. Po zeszłotygodniowym umocnieniu złotówki nie pozostało już prawie śladu. Coraz mniej czasu pozostało do brytyjskiego referendum w sprawie Brexitu. Jeśli zwolennicy opuszczenia UE wygrają, to oczywiście zostanie to uznane za wzrost ryzyka rynkowego. Euro do dolara zapewne będzie tracić, a jego fundamenty zostaną podkopane, nawet jeśli Wielka Brytania nie jest częścią Eurolandu. Innymi słowy dolar będzie nadal tradycyjnie uważany za bezpieczną przystań. Widać też rosnące zainteresowanie popytem na złoto, które w przekonaniu wielu jest przystanią jeszcze bezpieczniejszą niż jakiekolwiek papierowe waluty bez pokrycia. Szczególne żniwa zbierają brokerzy oferujące instrumenty inwestycyjne oparte na tym kruszcu.Siła złotego okazała się jedynie chwilowa. Wynikała głównie z sytuacji na eurodolarze, wywołanej słabymi danymi z USA z rynku pracy. Do tego oczywiście dochodził czynnik pewnego rodzaju spekulacji, często bowiem siła złotego w takich sytuacjach i okresach jest napędzana w oderwaniu od fundamentów makroekonomicznych. Kurs USDPLN jeszcze kilka dni temu „okupował” okolice 3,78, a dziś jesteśmy około 11 groszy wyżej. Dziś rano dolar kosztuje 3,8850 PLN. Z danych makro o godzinie 14 poznamy krajowe informacje o inflacji oraz o bilansie płatniczym. Jutro w programie m.in. wskaźniki inflacji bazowej, a poza Polską produkcja przemysłowa Strefy Euro i sprzedaż detaliczna w USA. Nowy członek naszej Rady Polityki Pieniężnej Grażyna Ancyparowicz jest zdania, że obecnie nie ma potrzeby luzowania polityki pieniężnej. Pojawia się coraz więcej głosów, że wcześniej zapowiadane, także przez polityków Prawa i Sprawiedliwości, obniżki stóp w najbliższym czasie nie dojdą do skutku. Przynajmniej na tym polu aż do września zapowiada się stabilizacja.