Otoczenie pomaga złotemu odrabiać wrześniowe straty

W dniu wczorajszym dosyć duże umocnienie się euro w stosunku do dolara. Z jednej strony wspólnej walucie pomagało ostudzenie emocji związanych z ogłoszeniem niepodległości Katalonii. Pomimo wyników weekendowego referendum, gdzie ponad 90% głosujących była za odłączeniem od Hiszpanii, lider Katalończyków Carler Puigdemont pragnie przesunąć jakiekolwiek decyzje o kilka tygodni, chcąc przez ten czas wypracować kompromis pomiędzy obydwoma stronami. Ryzyko co prawda wciąż istnieje, jednak rynek zdaje się nie brać go pod uwagę. Euro dodatkowo wspierane było przez dobre dane z rynku niemieckiego – bilans handlu zagranicznego wyniósł 21,6 mld EUR, podczas gdy prognozowano 20 mld EUR. Dolar z kolei osłabiał się w stosunku do większości głównych walut. Nie pomagały tu piątkowe, słabe dane z amerykańskiego rynku pracy oraz sytuacja polityczna – pojawiają się bowiem obawy co do tego, czy prezydent Donald Trump będzie w stanie przeforsować reformę podatkową. Efekt jest taki, że kurs EURUSD wynosi obecnie powyżej 1,18, chociaż jeszcze kilka dni temu osiągał on 1,1670.

Słabnący dolar wpływa oczywiście na wyceny walut krajów rozwijających się i oczywiście skorzystał na tym złoty. Obecnie USDPLN wyceniany jest w okolicach 3,63, czyli o ok. 5 groszy niżej niż z końcem września. Polska waluta umocniła się również w stosunku do euro. Kurs spadł poniżej poziomu 4,30, który stanowił lokalne wsparcie. Pamiętać należy jednak o tym, że trend wzrostowy, zapoczątkowany w maju 2017 jest wciąż aktualny. W związku z tym, w przypadku dalszego umacniania się złotego, warto obserwować poziomy w okolicach 4,24-4,25. Kurs CHFPLN dzisiaj rano wynosi ok. 3,72. Przypomnijmy, że na początku października testowany był opór na poziomie 3,7850, który szczęśliwie dla frankowiczów nie został przebity i obecnie kurs porusza się na południe. Niższa niż oczekiwano inflacja CPI w Norwegii (1% r/r, wobec 1,2% r/r) spowodowała z kolei przecenę korony norweskiej. Kurs NOKPLN spadł w dniu wczorajszym do poziomu 0,4560.

Dosyć ciekawą sytuację mamy na GBPPLN. Po wrześniowych, bardzo dużych wzrostach, kurs z podobnym impetem obecnie spada. Przypomnijmy, że pod koniec września za funta płaciliśmy powyżej 4,93, obecne poziomy to 4,79. Za wczorajszą przecenę odpowiedzialne są dane z Wielkiej Brytanii. Z jednej strony produkcja przemysłowa okazała się duża lepsza od oczekiwań (1,6% r/r wobec 0,9% r/r). Z drugiej strony ujemne saldo obrotów towarowych (wynik -14,24 mld GBP jest najniższym w historii) ostatecznie zadecydowało o kierunku, w którym poruszać się będzie funt.

Jako ciekawostkę warto odnotować, iż w wypowiedzi dla Reutersa Łukasz Hardt, członek Rady Polityki Pieniężnej wspomniał, że z początkiem 2018 roku może pojawić się potrzeba podwyżki stóp procentowych. Inwestorzy najwidoczniej ze względu na to, że Łukasz Hardt ma raczej jastrzębie poglądy, nie wziął zbytnio pod uwagę tej informacji.

W dniu dzisiejszym czeka nas raczej niewielka ilość danych makroekonomicznych. O godz. 8:00 otrzymaliśmy wrześniową inflację CPI z Rumunii (1,8% r/r), później z kolei poznamy inflację z Hiszpanii. Wartym odnotowania będzie również protokół z posiedzenia FOMC (USA).

Udostępnij post