Dziś najszerzej komentowanym wydarzeniem jest nocny flash-crash na rynku walutowym, którego mogliśmy być świadkami już po zakończeniu sesji amerykańskiej. Najsilniejsze ruchy cenowe można było zobaczyć na japońskim jenie, który bardzo wyraźnie umocnił się, natomiast wyraźnie reagowały także inne waluty takie jak australijski dolar, czy też turecka lira, gdzie w obu przypadkach waluty te skokowo straciły na wartości. Omawiane wydarzenie miało miejsce koło godziny 23:30 i wtedy też w przeciągu kilkunastu minut kursy wspomnianych walut zmieniły się o kilka procent. Przykładowo w przypadku pary USDJPY spadki sięgnęły 5%, natomiast największą zmianę odnotowała para AUDJPY, co przedstawia poniższy wykres:
Nocny flash-crash na przykładzie pary AUDJPY.
Jako jedną z przyczyn wystąpienia flash-crashu uznaje się informację jaką podała spółka Apple, która obniżyła prognozy zysków za I kwartał z 89-93 mld do 84 mld USD, co wynikać ma głównie ze słabnącej sprzedaży flagowych telefonów w Chinach. Ostatnie dane z gospodarki Państwa Środka potwierdzają obawy dyrektora generalnego spółki Apple, Tima Cooka, gdyż zawiodły dane dotyczące produkcji oraz sprzedaży detalicznej, a wskaźnik PMI spadł poniżej 50 pkt wskazując na możliwą recesję w sektorze przemysłowym. Rząd Chin również stwierdził, że obecny cel utrzymania wzrostu PKB na poziomie 6,5% może nie powieść się w ostatnim kwartale 2019 roku. Od wielu lat chińska gospodarka jest głównym motorem napędowym globalnego wzrostu gospodarczego, dlatego obecna polityka oddłużania prowadzona przez rząd Chin oraz tląca się w tle wojna handlowa z USA, rodzą wśród inwestorów obawy o dalszy rozwój globalnej gospodarki. Obawy te zazwyczaj negatywnie odbijają się na rynku akcji (w grudniu mogliśmy z tego powodu obserwować potężną przecenę), niemniej o godzinie 23:30 rynek akcji w USA był zamknięty, natomiast w Azji handel jeszcze nie zdążył się rozkręcić – zwłaszcza, że brak było także inwestorów z Japonii, którzy mieli nadal wolne ze względu na trwające noworoczne wakacje. Z tego powodu też inwestorzy przenieśli reakcję na rynek walutowy, na którym bardzo szybko zabrakło płynności. Tam bowiem po nowym roku książka zleceń nie została jeszcze widocznie wypełniona, więc uruchomione zlecenia obronne stop-loss spowodowały załamanie kursów walutowych. Jen umocnił się, gdyż traktowany jest jako „bezpieczna przystań”, natomiast australijski dolar skokowo osłabił się ze względu na silne powiązania handlowe Australii z Chinami. Na tym wydarzeniu ucierpiały także waluty rynków wschodzących takich jak np. turecka lira. Polski złoty można powiedzieć, że przeszedł przez to „suchą nogą”, przez pierwszą połowę dnia widocznie osłabiał się względem euro tworząc szczyt w okolicy 4,3120. Warto w tym miejscu również odnotować wczorajsze dynamiczne umocnienie się dolara, który podrożał z minimów o prawie 7 groszy z 3,73 zł do 3,80 zł.