Od początku sierpnia na rynkach finansowych dominuje temat pojawiających się w różnych państwach pierwszych oznak recesji. W drugim kwartale tego roku skurczyła się m.in. gospodarka Wielkiej Brytanii, a wiadomość o tym mocno uderzyło w funta. Pogorszenie się koniunktury na Wyspach można częściowo powiązać z niepewnością związaną z Brexitem, niemniej od czasu opublikowania raportu o PKB brytyjska waluta odrobiła część strat i obecnie funt notowany jest po 4,77 zł. Teraz natomiast tematem numer jeden stały się Niemcy, gdzie również odnotowany został spadek PKB w drugim kwartale. Pogorszenie się danych makroekonomicznych u naszych zachodnich sąsiadów obserwowane jest już od ponad roku, a ostatnie tygodnie przyniosły kolejne fatalne odczyty. Według definicji o recesji w gospodarce można mówić, gdy dwa kolejne kwartały wykazują spadek PKB, co według Bundesbanku jest w Niemczech scenariuszem bardzo prawdopodobnym, a co za tym idzie jest to także zła wiadomość dla Polskich przedsiębiorców. Za kiepską sytuację tego kraju częściowo odpowiada spór handlowy pomiędzy USA i Chinami, gdyż w 50% niemiecki wzrost gospodarczy uzależniony jest od eksportu. Dobra sytuacja fiskalna pozwala jednak niemieckiemu rządowi na ewentualne zwiększenie wydatków mających na celu pobudzenie gospodarki. Oczywiście oprócz stymulacji fiskalnej oczekuje się także zwiększonej aktywności Europejskiego Banku Centralnego w sferze luzowania polityki pieniężnej. Tutaj jednak pole do działań jest mocno zawężone, gdyż EBC nie zdążyło jeszcze nawet znormalizować swojej polityki po okresie ultra-luźnej polityki w okresie 2014-2018. Stopy procentowe nadal są na historycznych minimach (stopa refinansowa 0,0%, stopa depozytowa -0,4%), program TLTRO wdrożony więc jedynie pozostaje ponowne uruchomienie zakończonego w tamtym roku programu luzowania ilościowego (QE) polegającego na skupie rządowych obligacji z rynku wtórnego (celem takich operacji jest obniżenie rynkowej długoterminowej stopy procentowej).
Inwestorzy oczekują, że już na kolejnym spotkaniu EBC podejmie aktywne działania w celu uchronienia Strefy przed zapaścią w recesję. Takie przewidywania są sporym obciążeniem dla euro, co rykoszetem odbija się na polskim złotym, który jest w ostatnich tygodniach najsłabszą walutą w regionie. W piątek polska waluta odrobiła większość strat z początku tygodnia, jednak dzisiaj historia z Niemiecką gospodarką ponownie uderza w złotego, który osłabia się o ponad 3,5 gr względem euro, 2,5 gr do franka i o podobną wartość do amerykańskiego dolara.
Notowania pary EURPLN w zeszły czwartek otarły się o poziom 4,40 zł, po tym jak z sukcesem przebita została strefa oporu w okolicy 4,34. W piątek strefa ta została przetestowana od góry w celu potwierdzenia siły strony popytowej. Jak pokazuje dzisiejszy dzień, w tych okolicach nadal inwestorzy uważają, że są to poziomy dobre do pozycji długich na tej parze, co powoduje wzrost ceny o 3,7 grosza! Jeśli napływające dane z największych europejskich gospodarek nadal będą zwiastować zbliżającą się recesję to kurs EURPLN może zaatakować nawet okolice 4,50 zł.