Wczorajsze spadki na giełdach światowych to efekt rozczarowania inwestorów szczytem G20, na którym w obliczu widocznego spowolnienia gospodarczego na świecie, nie podjęto żadnych konkretnych decyzji. Jeśli chodzi o waluty, to dolar w stosunku do euro kontynuował umacnianie, co można odczytywać jako początek gry pod posiedzenie Europejskiego Banku Centralnego w dniu 10 marca. Jednocześnie umacnianiu dolara względem euro sprzyjała opublikowana inflacja w strefie euro, która spadła do -0,2% w stosunku rocznym. Wraz ze spadkami EURUSD (do 1,0860), obserwowaliśmy spadki na EURPLN (w pewnym momencie nawet do okolic 4,34). Gdyby poddać analizie technicznej parę EURPLN i uwzględnić rysującą się formację głowy z ramionami, a także dodać do tego proporcje harmoniczne, to wynikający z nich możliwy zasięg spadku przypada na obszar 4,2480-4,2570. O ile wczoraj dolar amerykański względem euro uległ umocnieniu, to względem polskiego złotego niemal cały czas trzymał się blisko ceny 3,9960. W przypadku wzrostów na USDPLN opór wynikający ze zniesienia 61,8% ostatniego spadku znajduje się w okolicach 4,05. Niewątpliwie silniej dolarem amerykańskim, ale także innymi walutami może poruszyć w tym tygodniu piątkowy odczyt danych z rynku pracy w Stanach Zjednoczonych, gdyż dane te (publikowane w każdy pierwszy piątek miesiąca) zawsze wywołują wysoką zmienność na rynkach. Rynek oczekuje przyrostu nowych miejsc pracy w liczbie 190 tysięcy i utrzymaniu się stopy bezrobocia na poziomie 4,9%. Zanim poznamy rządowe dane o zatrudnieniu, w środę zostanie opublikowany raport ADP. Natomiast na dzisiejszą uwagę zasługują odczyty PMI z Niemiec, UK oraz USA, a także stopa bezrobocia z Niemiec oraz indeks ISM z USA.