Początek roku przyniósł inwestorom wiele informacji, które mogły spowodować większe zawirowania na głównych walutach. Od napięć na Bliskim Wschodzie, przez Brexit aż po epidemię koronawirusa. Każde z tych wydarzeń zostawiło ślad na wykresach ceny poszczególnych aktywów. Dużą zmiennością cechowały się przede wszystkim waluty bardziej wrażliwe na czynniki zewnętrzne tj. zarówno bardziej ryzykowne, do których zalicza się m.in. polski złoty jak i uważane za bezpieczne przystanie i tutaj należy wymienić przede wszystkim franka szwajcarskiego (obecnie wartego prawie równe 4 zł).
Obronną ręką z tego wszystkiego wyszedł natomiast amerykański dolar, który cieszył się zainteresowaniem inwestorów, przede wszystkim dlatego, że jego najważniejszy konkurent, czyli euro znajduje się w bardzo nieciekawej sytuacji makroekonomicznej. Osłabiane jest bowiem zarówno przez prowadzoną przez EBC politykę pieniężną (negatywne stopy procentowe, program QE) jak i pogarszający się stan głównych gospodarek strefy euro. Oznaki recesji we Francji i Włoszech jak i potężne załamanie się niemieckiego przemysłu nie dają nadziei na szybką poprawę sytuacji gospodarczej, pomimo iż styczniowe PMI sugerują przełamanie negatywnej tendencji. Istnieje jednak duże zagrożenie, że negatywnie wpływająca sytuacja z panoszącym się wirusem skutecznie zahamuje wszelkie oznaki ożywienia gospodarczego.
Mamy zatem wyraźna dywergencję w polityce pieniężnej pomiędzy EBC a Rezerwą Federalną (FED nie planuje zmiany swojej obecnie neutralnej polityki) jak i w sytuacji gospodarczej, gdyż zarówno twarde jak i miękkie dane z USA nadal nie wykazują oznak załamania gospodarczego, a opublikowany w środę raport firmy ADP pokazuje wręcz rewelacyjne dane z rynku pracy, który według tych badań mógł wytworzyć w styczniu nawet 300 tys. nowych miejsc pracy w sektorze pozarolniczym. Dziś zobaczymy, czy rządowy raport NFP (NonFarm Payrolls) potwierdzi środowe badanie. Trzeba tutaj jednak zaznaczyć, że nawet wynik w okolicy 200 tys. będzie bardzo dobrym odczytem i może wpłynąć pozytywnie na notowania dolara.
Na parze EURUSD wspólna waluta od początku roku traci już w stosunku do dolara ponad 2,3%. Polski złoty natomiast radził sobie jeszcze gorzej i stara w stosunku do USD wynosi dziś ponad 2,7% i tym samym obserwujemy ponowny atak na poziom 3,90 zł, który to 31 stycznia chwilowo zatrzymał wzrosty. Przebicie tych okolic cenowych może tak naprawdę ponownie otworzyć drogę w kierunku 4 zł za jednego dolara, chociaż do tego potrzebny byłby również silniejszy bodziec osłabiający waluty krajów rozwijających się.